Niewidzialna linia obrony – jak branża paszowa chroni hodowle i bezpieczeństwo żywności?

14 listopada 2025
-
2 minuty

Na Dorocznym Spotkaniu Branżowym Izby Zbożowo-Paszowej 13 listopada debata o bioasekuracji i bezpieczeństwie produkcji zwierzęcej przyciągnęła największą uwagę. Głos zabrali kluczowi przedstawiciele branży, w tym Adam Zaleski, dyrektor generalny De Heus oraz Paweł Mackiewicz z Głównego Inspektoratu Weterynarii. I trudno się dziwić — tegoroczne statystyki brzmią jak sygnał alarmowy: ponad 100 ognisk wysoce zjadliwej grypy ptaków i ponad 60 przypadków rzekomego pomoru drobiu, które kosztowały hodowców niemal 15 milionów ptaków.

Najbardziej wrażliwe punkty w bioasekuracji

Eksperci wskazali, że największe luki występują tam, gdzie kontrola jest utrudniona: niewystarczająco zabezpieczone fermy, braki w ewidencji zwierząt i ruchu transportów oraz niedostateczny nadzór nad przewoźnikami zewnętrznymi. Paweł Mackiewicz zwrócił także uwagę na mobilne mieszalnie pasz, które stanowią potencjalnie ryzykowny element łańcucha produkcji. Brak oficjalnego rejestru takich urządzeń i brak przepisów regulujących ich działalność utrudnia ocenę ryzyka, a częste przemieszczanie sprzętu i pracowników między gospodarstwami zwiększa możliwość przenoszenia chorób.

Zabezpieczenie zakładów produkcyjnych

Adam Zaleski podkreślił, że branża paszowa działa pod dużą presją – najmniejszy błąd może mieć poważne konsekwencje rynkowe.

Naszym obowiązkiem jest właściwe zabezpieczenie zakładów produkcyjnych – bez tego nie ma mowy o bezpiecznej paszy. Dlatego cały przepływ surowców i transport odbywa się u nas z zachowaniem jasno określonych procedur i dobrych praktyk. Każdy pojazd wjeżdżający i wyjeżdżający z wytwórni przechodzi obowiązkową i restrykcyjną dezynfekcję, a ruch na terenie zakładu jest ściśle uporządkowany. To element naszej należytej staranności – fundament bezpieczeństwa, o który dbamy każdego dnia.

Adam Zaleski

Dyrektor generalny De Heus Sp. Z o.o.

Edukacja jest kluczowa

Edukacja jest kluczowa. Równie ważne jest budowanie świadomej dyscypliny — także poprzez jasne komunikowanie potencjalnych konsekwencji. Dzięki temu wszyscy w łańcuchu wiedzą, co robić i dlaczego ma to znaczenie.

Adam Zaleski wspomniał też, że niepoliczalna jest strata wizerunkowa. Konsument nie jest świadomy, czy choroby zwierząt stanowią dla niego realne zagrożenie czy nie. Reaguje lękiem, a to automatycznie odbija się na całej branży.

Każde ognisko choroby to komunikacyjny cios: osłabia zaufanie i budzi obawy. Dlatego musimy działać dwutorowo: edukować konsumentów, by rozumieli, jak wygląda system bezpieczeństwa żywności oraz współpracować na każdym etapie łańcucha, jasno określając, kto za co odpowiada i jakie działania zapewniają bezpieczeństwo. Tylko wtedy możemy skutecznie ograniczać skutki kryzysów i budować zaufanie oparte na wiedzy, a nie strachu.

Adam Zaleski

Dyrektor generalny De Heus Sp. Z o.o.

Ten rok był rokiem trudnym dla branży. Był wymagający i pełen sytuacji, które mogły zakończyć się poważnym kryzysem, np. w kwietniu, maju.

Na szczęście Państwowa Inspekcja Weterynaryjna stanęła na wysokości zadania, kiedy Komisja Europejska planowała wprowadzić restrykcje wobec Polski wstrzymujące lub ograniczające możliwości hodowli drobiu, wobec części terytoriów trzech największych regionów specjalizujących się w produkcji drobiarskiej – Wielkopolski, Mazowsza oraz Warmii i Mazur. Wspólnie z KRD wypracowano rozwiązania, które realnie ochroniły branże przed dużym kryzysem. To dobry moment, by podziękować – bo ta współpraca naprawdę zadziałała. I pokazała, że gdy sektor trzyma się razem, potrafi skutecznie bronić się przed kryzysami.

Debata pokazała, że skuteczność systemu bioasekuracji zależy od najsłabszego ogniwa. Eksperci wskazali trzy kluczowe działania: wspólne szkolenia dla hodowców, ujednolicenie procedur i szybka wymiana informacji, która umożliwia natychmiastową reakcję w przypadku wykrycia chorób.